wtorek, 16 marca 2010

Wyjaśnienia tom II

Chciałbym jeszcze napisać coś na temat alkoholu i ogólnie imprez na które kiedyś chodziłem (i dalej chodzę, jednak to już nie to samo). Jakieś 20 km od miejsca mojego zamieszkania jest dyskoteka - nora jakich mało, pełno młodzieży w wieku 16 - 17 lat (oczywiście pijanej i naćpanej), ale ma swój klimat, bardzo dobrze ją znam i czuje się tam ogólnie jak u siebie. Gdy pojechałem tam pierwszy raz, to pomyślałem że to najlepsza impreza na której kiedykolwiek byłem. Było fajnie, dziewczyny (pijane), nowi znajomi (pijani), alkohol. Nie odpowiadała mi tylko muzyka - nie wiem kto wymyślił te głupie techno, ale nie lubię tych ludzi, i śmieszy mnie jak ktoś te trzaski nazywa muzyką. Po tej dyskotece obudziłem się we własnych rzygach. Dobrze że się nimi nie udusiłem jak spałem.
Podobnie wyglądały inne imprezy (poza oczywiście rzygami). Dużo się piło, od czasu do czasu ktoś tam dostał w mordę (albo ja dostałem), podrywało się laski których się nie znało i uprawiało z nimi seks w miejscach takich jak kibel, samochód, czy nawet pole kukurydzy, a w następny dzień nie pamiętało się nawet imion. 
Teraz jest inaczej, bo mam dziewczynę na stałe. Wprawdzie nie jeżdżę z nią na dyskoteki, bo po co z drzewem jechać do lasu, ale jak idziemy na jakąś imprezę to nie pijemy zbyt dużo (ostatnio wypiłem tylko dwa browarki), z oczywistych powodów nie podrywam każdej laski tak jak kiedyś, a też jest fajnie. Jedyny minus jaki widzę w całej sytuacji to konieczność liczenia się ze zdaniem mojej dziewczyny, czasem trzeba w czymś ustąpić, znosić jej humory itp.

Brak komentarzy: